Gdy wychodził ze sklepu poczuł nagła potrzebę, żeby nic nie wyjaśniać tej pani kasjerce, która siedziała tam i zastanawiała się nad całym tym niepotrzebnym balastem zrzuconym na nią przez nieznajomego, tak dziwnego, ale jednak intrygującego. Przecież jednocześnie był dla niej oschły i nieprzyjemny, ale miał w sobie tę nietuzinkowość w tym strywializowanym świecie, że, prawie, poczuła do niego sympatię. Zastanawiała się przez chwilę nad nim, nie nad tym czy mówił prawdę o tym i o tamtym, ale nad nim samym. Oczywiście, przyszło do niej dość szybko zastanowienie czyby ten młody człowiek naprawdę nie miał czasem ukrytej kobiety w piwnicy, którą miał zamiar torturować, ale ludzie takie głupoty plotą, że. No ale z drugiej strony co jeśli on tę dziewczynę naprawdę trzyma w tej piwnicy i ona tam siedzi taka związana i to okrucieństwo jest przecież. Chyba powinna zadzwonić na policję i im powiedzieć tak na wszelki wypadek. Chyba powinna, bo nie można ignorować takich sytuacji i na wszelki wypadek należy sprawdzać wszystko, co złe się może dziać. Ale czy ona sama sprawdza wszystko co złe? Czy sprawdza oddech tych wszystkich leżących na dworze ludzi, czy uznaje, skądinąd słusznie, że to pewnie menele i pewnie są pijani w dodatku, więc wraz z odrazą znika cała empatia i to praworządne postanowienie sprawdzania każdej z małych rzeczy, które mogą w konsekwencji skończyć się czyjąś śmiercią. A co jeśli to jakiś głupi żart to wszystko? Co jeśli on chciał ją tylko sprowokować i ona zrobi z siebie kretynkę, wydzwaniając i wskazując policji te wszystkie miejsca, a okaże się, że to wszystko nieprawda, ludzie sobie tam siedzą w kawiarni, czy w jakimś mieszkaniu i będą zupełnie zdziwieni całą tą sytuacją? To głupio tak ludziom przeszkadzać na jakiejś bezsensownej podstawie, że przyszedł jakiś psychol i wygadywał głupoty. Ale jeśli ta dziewczyna naprawdę tam jest? Co wtedy? Czy będzie na moim sumieniu? – pomyślała sobie kasjerka – co jeśli ona jest w potrzebie, a ja jej nie pomogę z powodów jakichś moich społecznych uprzedzeń? A jeśli on ją zabije? A jeśli zgwałci? Przyszła do niej w związku z tym wszystkim też jedna myśl, której się trochę wstydziła, ale jako że jej tu nie ma to można się nią podzielić, mianowicie – jaki to będzie dla niej problem przecież, gdyby zadzwoniła na policję. Musiałaby rozmawiać z nimi, opisać go, potem jeśliby go złapali to pewnie zostałaby wezwana na świadka i musiałaby zeznawać, że to on i powiedział to i to, wyglądał tak i tak. Potem musiałaby go pewnie rozpoznać. A co jeśli uszłoby mu to na sucho i potem postanowił się zemścić? A co jeśli ma wspólników, którzy by ją znaleźli i potem ją wsadziliby do jakiejś piwnicy? Z drugiej strony chciałaby wtedy, żeby ktoś, kto byłby wówczas na jej miejscu jednak zareagował i wezwał policję. Z trzeciej strony – jeszcze na tym miejscu nie jest i musieć być nie musi.
F. w każdym razie czuł się dobrze z tą całą sytuacją i kontrolował ją względnie, na tyle, na ile pozwalało mu jego osobiste przeświadczenie, że całą sytuację kontroluje. Wszystko jest subiektywne, ale gdzieniegdzie można znaleźć pewne oznaki świata rozsądkowego, w którym wszystko jednak jakoś funkcjonuje. Odnosząc się do tego świata pomyślał, że mniej więcej jest załatwione na razie wszystko i nie trzeba się zamartwiać panią studentką medycyny vel kasjerką. Zanim ona dojdzie do jakichś wniosków – pomyślał F. – minie jeszcze sporo czasu, zanim, ewentualnie, ktoś się pojawi minie jeszcze więcej i do tego czasu mamy względny spokój. Można działać.
Wszedł do piwnicy, starając się jednocześnie nie mieć wzroku sugerującego cokolwiek, starał się włożyć maskę poważnej miny, konkretnej, która coś musi zrobić w tym miejscu i to jest ważne. Podszedł do wiszącej na krzyżu dziewczyny i wyjął jej knebel z ust.
-Nie wiem czy lubisz czystą, ale nie było żadnej innej.
-Nie rób tego, proszę, ja nie chcę.
-Kwestia wygląda następująco – jeżeli tego nie wypijesz to wleję to w ciebie po prostu.
-Ale dlaczego mi to robisz? Proszę, nie..nie chcę
-Wypijesz czy nie?
Spojrzała na niego z przestrachem w oczach i skinęła po prostu głową. W tej sytuacji alternatywa jest dość nieciekawa, toteż uznała, że lepiej po prostu wypić to, bo i tak nie da się tego uniknąć niż walczyć i przegrać. Podszedł do niej, otworzył wódkę, uniósł jej głowę i delikatnie począł wlewać do gardła przezroczysty płyn. Wlał jej tylko odrobinkę, wytarł usta, poczekał aż przełknie i odetchnie by następnie wlać jeszcze odrobinkę, znowu wytrzeć i jeszcze raz tylko trochę. Po tym trzecim razie zaczęła trochę się krztusić. F. poszedł za bar, gdzie stała butelka z wodą i równie delikatnie jak wcześniej począł jej wlewać do gardła. Wypiła duszkiem jakieś pół litra i odetchnęła ze zmęczenia.
-Wszystko można załatwić normalnie – powiedział F.
Ona nadal oddychała mocno, ale spokojnie.
-Czy mogę już iść?
-Nie, nie, musimy jeszcze ustalić kilka rzeczy.
-Czyli co?
-Poczekaj, najpierw wypijemy brudzia.
-Ja już nie chcę, proszę, piłam już przed chwilą co mi dałeś, czemu mi to robisz znowu?
-No to ja wypiję jak nie chcesz.
Podszedł do niej blisko z butelką spojrzał jej prosto w twarz i powiedział
-Fryc jestem.
-Lila.
-Miło poznać.
F.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz