-I co teraz? – spytał.
-Co, teraz?
-Co będziemy teraz robić?
-Ja…nie wiem, nie wiem, to ty
-Wiem, ale chodzi mi o to – co myślisz, że będziemy teraz robić?
-Nie wiem…czy ty chcesz mnie..
-Nie.
-Nie?
-Nie.
-To dlaczego
-Nie chcę cię zgwałcić – powiedział spokojnie, patrząc prosto w jej przerażone i zdziwione oczy. – Dlaczego miałbym chcieć cię zgwałcić?
-To nie jest coś, co robicie?
-Jacy my?
-No wy, nie wiem, porywacze?
-Porywa się ludzi z różnych powodów.
-To o co ci chodzi?
-Zaraz ci powiem, ale chciałbym najpierw się dowiedzieć co ty o tym myślisz.
-Myślę, że to złe i boję się.
-Nie o to mi chodziło. Co myślisz, że się stanie?
-Jeżeli nie chcesz mnie zgwałcić?
-Tak.
-To nie wiem. – powiedziała, choć tak naprawdę pewna myśl przeszła jej przez głowę, myśl której jednak nie chciała podsuwać Frycowi, skoro u niego jeszcze nie zagościła.
-Może chcę cię zabić?
-Nie rób tego, proszę, ja chcę…
-Żyć?
-Tak.
Zrobił krótką pauzę, w której przyglądał się jej badawczo. Spojrzał na jej rozmazany od płaczu makijaż. Spojrzał na jej spuchnięte policzki i lekko drgające usta. Spojrzał potem na sznur owinięty wokół jej lewego nadgarstka.
-Wróćmy do naszej rozmowy.
-Nie zabijaj mnie, proszę, zrobię
-Wszystko?
-Wszystko, tylko..
-A jeżeli nie śmierć to co może cię czekać?
-Nie wiem, czy to jest jakiś test?
-Ciężko powiedzieć z twojej perspektywy.
-Co mam zrobić, żebyś mnie puścił?
-Odpowiadać na moje pytania. Jak najszczerzej tylko potrafisz. Umówmy się tak – jak odpowiesz na wszystkie moje pytania i będę wiedział, że to, co mówisz, jest prawdą to cię wypuszczę. Spytałbym czy ci to pasuje, ale nie masz do końca możliwości wyboru.
-D..dobrze. – odpowiedziała, nie dowierzając mu trochę, ale faktycznie nie widziała innego sposobu na wydostanie się stąd. Przez chwilę miała ochotę powiedzieć po prostu nie, że nie będzie grała w żadne gierki, bo ma do tego prawo, którego nikt jej nie odbierze, ale w szybkiej kalkulacji doszła do wniosku, że właściwie żadnych praw już nie ma.
-Tylko teraz musimy dojść do pewnego porozumienia w kwestii tego jak będziesz mówić.
-Będę odpowiadać na twoje pytania, naprawdę, tylko, proszę, wypuść mnie.
-O to mi właśnie chodzi. Właśnie tego nie możesz robić – prosić. Nie możesz też błagać, nie możesz jęczeć, nie możesz płakać, nie możesz skamleć, nie możesz narzekać na swój kiepski los, nie możesz się jąkać, nie możesz też krzyczeć, ani piszczeć. – tu zrobił pauzę. – Nie możesz też pytać o to, kiedy cię wypuszczę ani czy w ogóle cię wypuszczę. Nie możesz pytać o to, kim jestem, ani o to, co z tobą zrobię. Nie możesz unikać pytań, które będę ci zadawał i nie możesz odpowiadać na nie zdawkowo. Jeżeli potrzebujesz tego, namyśl się, ale też nie namyślaj się zbyt długo. Jeżeli każę ci odpowiedzieć od razu to musisz odpowiedzieć od razu. Nie możesz odwracać pytania albo udawać, że go nie rozumiesz. Ja to osądzę i będę wiedział, kiedy zaczniesz to robić.
-Rozumiem.
Jesteś człowiekiem, więc dopóki nie poczujesz zagrożenia związanego ze złamaniem zakazu to nie będziesz go przestrzegać. Dlatego właśnie – wyciągnął z kieszeni papierosy. Włożył do ust jednego i schował paczkę. Wyjął z drugiej kieszeni zapalniczkę i podpalił go, zaciągając się długo dymem i patrząc jak rozchodzi się po ciasnej piwnicy, po czym zniżył wzrok, żeby spojrzeć na Lillę – jeżeli według mnie zrobisz coś niezgodnego z tym, co powiedziałem przed chwilą, będę cię torturował. – podszedł do niej na odległość kilku centymetrów i nadal patrząc jej prosto w twarz zaciągnął się papierosem. Po czym zbliżył go do jej karku tak, by poczuła żar.
-Boli!
-Właśnie o to mi chodzi. Nie chciałbym, żebyś miała do mnie jakieś uprzedzenia, prócz tych oczywistych, ale też nie mogę ci pozwolić na zupełną swobodę. Na pewno mnie rozumiesz. Rozumiesz?
Lila wahała się chwilę z odpowiedzią, przypominając sobie te wszystkie zasady i stwierdzając, że ogólnie chodzi w nich o to, żeby nie myśleć o ucieczce i odpowiadać na pytania zgodnie z tym co myśli. Tylko co ja myślę – spytała sama siebie, gorączkowo poszukując w głowie wszystkich ulotnych spostrzeżeń, które do tej pory zaprzątały jej głowę, ale w momencie próby posegregowania ich i ułożenia w jakąś spójną całość, zdawały się zniknąć, rozpłynąć się wraz z dymem papierosowym pośrodku tej piwnicy.
-Rozumiem. – odpowiedziała – Mam odpowiadać na twoje pytania.
-Dokładnie. – powiedział Fryc. – Zacznijmy zatem.
K.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz