Ślepnę
w prawym oku, więc jestem takim pół-prorokiem, któremu mieszają się zmysły i
nie wie już co jest jawą, a co tylko wyobrażeniem. Żyję w przyszłości i
wiecznie aktualizującej się przeszłości. Teraz i od tygodnia, aż do uzyskania
okularów.
Z
tą moją przypadłością przechadzam się po ulicach mojego miasta, w którym nie ma
nic prócz kilku ziarenek buszującego w sercach przyszłego sukcesu każdego z
nich. Z osobna, ale nie wspólnie. Wspólnie jest dla ciot.
Nikomu
nie wadzę, a mój strój nie sprawia, że ktoś chce mnie zgwałcić, chociaż może to
być również kwestia płci. Nigdy nie wiesz, kto jest po twojej stronie.
W
każdym razie, bodajże wczoraj, myślę, że wczoraj, siedziałem sobie przed
blokiem z książką i czytałem ją, bo po to miałem tę książkę, zresztą
nieistotne, w każdym razie, miałem tę książkę i ją czytałem i w ogóle było
cudownie i wspaniale, ale w pewnym momencie na horyzoncie moich zdarzeń ukazała
się postać kobieca XL i postać kobieca S, czyli w slangu antymłodziezowym –
matka z dzieckiem. Problem był tego rodzaju, że matka z tym dzieckiem była,
niestety, nowoczesną matką z tradycyjnym dzieckiem, przy czym tradycyjność
dziecka polegała na tym, że było ono dzieckiem po prostu, bez żadnych dodatków
ideologicznych. I tak, matka z dzieciątkiem idą sobie po tym horyzoncie moich
zdarzeń, a ja ich wsysam sobą, będąc tą czarną dziurą szyderstwa. Dziewczynka ma
na oko z lat 5, matka zachowuje się jak dziewczynka, która ma lat 5, ale bardzo
chce być dorosła. Ich dialog wyglądał mniej więcej w ten sposób.
-Drogie
dziecko, nie możesz się tak zachowywać. Raz mówisz mi tak, potem mówisz mi nie,
ja nie mogę tak żyć.
Dziecko
w odpowiedzi wkłada do buzi rączkę i tą rączką majta tam, bo zupełnie nie
rozumie czego ten stwór kobiecy od niej chce, gdyż ona jest jeszcze stworem
dziewczęcym, więc tego rodzaju rozważań nikt jej jeszcze nie przedstawił jako
nawet możliwe do działania, a tym bardziej, możliwe do przypierdalania się. Matka
zatem kontynuuje.
-Ja
wiem, że mi nie odpowiesz, ale posłuchaj, ja się nie będę powtarzać – jeżeli coś
razem ustalamy, że najpierw idziemy do sklepu, a potem idziemy na lody to ty
nie możesz decydować wbrew naszym wcześniejszym ustaleniom, że masz ochotę na
loda ze sklepu, a tym bardziej, na czipsy. Przecież mieliśmy dokładny plan, nie
możesz się tak zachowywać. Jak ty sobie wyobrażasz swoją przyszłość, że co, że
będziesz teraz tak postępować z ludźmi i oni będą zwracać na ciebie uwagę w
ogóle? Otóż, mylisz się.
Dziecko
w tym czasie włożyło sobie rączkę do buzi ponownie, spojrzało na dziwne
stworzenie, wyjęło rączkę i szło z głową opuszczoną w dół, w dołęczność swą
dziecięcą i nie jest w stanie już nawet utrzymać swojej dziecinności tylko daje
się wpuścić w dorosłość pełną pretensji, dorosłość bezmiernie zakłamaną i
nieświadomą, dorosłość zepsutą i ja tam jestem, by doświadczyć wraz z tą małą
dziewczynką tego momentu strasznego jej życia, kiedy to jej żywotność i naturalność
zmieniają się na fałsz, poczucie wstydu i niedoskonałość, immanentną potrzebę
prezentacji siebie na zewnątrz, nieokreślonego porządku, który musi światu
pokazać, bo w innym przypadku zostanie zgnieciona i gdy tak patrzę na gasnące
dziecko, które już nigdy nie wróci do siebie to z mojego prawego oka wypływa
krew, spływa mi po policzku i spada na ziemię, wsiąka w nią i użyźnia.
Wstałem
z moją książką i z okiem proroczym, małą usterką rzeczywistości, podrapałem się
w kark i poszedłem do domu. Dziewczynki więcej już nie spotkałem, ale, z
drugiej strony, jak mógłbym spotkać dziewczynkę, która stała się już przecież
kobietą.
Smutno. Często widuję to na ulicach, w autobusach.
OdpowiedzUsuńChoć chciałabym jakoś zareagować, powstrzymać, zmienić, potrafię tylko gotować się od środka.