Dzienniczek człowieka: uwagi. Prosta krosta i racja

Bóle, bóle, bóle. Wysoce niemenstruacyjne, dlatego nie ma na nie przyjemnych reklam w telewizji, gdzie mógłbym sobie zwizualizować jak z mojej głowy wylatują śliczne motylki, które symbolizują posrane myśli, nie ma też koleżanki, która zawsze nosi w plecaku jakąś podręczną apteczkę pełną ćpanda dla ubogich. Na moje bóle nie ma farmaceutów, z którymi można się kontaktować ani lekarzy, którzy akurat dzisiaj nie mogą się mną zająć z powodu pewnych problemów z rządem. Na moje bóle prokrastynacyjne pomagają jedyne zimne kompresy z porażek i słodkie miodowe cukierki sukcesów. Pozostaję jednak dobrym człowiekiem. Przeprowadziłem ostatnio staruszkę przez ulicę.
W trakcie przeprowadzania jej jednak przyszło do mnie, że jaki to jest wspaniały temat do zgłębienia, ta staruszka i ten gest, ta czynność, to wszystko co się zdarzyło w ramach tej piętnastosekundowej przygody, którą dostałem w udziale. Po pierwsze bowiem, żadna staruszka nigdy nie prosiła mnie o tego rodzaju usługi, oczywiście, zdarzały się wnoszenia, znoszenia, donoszenia, słuchania, podcierania i tego rodzaju absurdy, ale nigdy nie było przeprowadzania, co doprowadziło mnie z kolei do wniosku, że, najwidoczniej, stałem się pełnoprawnym członkiem społeczeństwa z pitem, citem i wszystkim, toteż staruszki wszelkiej maści musiały zacząć traktować mnie jako darmowe źródło tych wszystkich usług, o które proszą w zamian za poczucie się właśnie bycia jakże dobrym człowiekiem. Dalej, dlaczego samo przeprowadzenie staruszki przez jezdnię brzmi tak archetypicznie, że nie da się uciec od tej naturalnej konotacji z jakimś harcerzem, zuchem, czy inną bzdurą, która robi to, gdyż jest to element cechujący daną grupę uznawaną za „dobrą”. Na początku pomyślałem, że jest to powodowane tym haustem  hamerykanizmów, kojarzy mi się to bowiem właśnie z przypowieściami z bajeczek o antyspołecznych chłopcach z dobrym sercem, którzy przeprowadzali te semi-martwe istoty przez jezdnię i jednocześnie byli pogardzanymi w swojej małej społeczności, by, ostatecznie, okazać się bohaterskimi i wspaniałym istotami i te staruszki na koniec kupowały im magazyny pornograficzne. Czy coś takiego. W każdym razie, pomyślałem, ze ten akt kojarzy się tak jednoznacznie z tytułu polsatowo-tvnowskiej paszy, którą karmione było moje pokolenie podczas leniwych, niedzielnych obiadów.
Z drugiej strony, pomyślałem sobie, już dobre 50 cm od tej staruszki, niekoniecznie przecież tak być musi, bo fakt faktem, archetyp archetypem, ale jednocześnie owe staruszki raczej nie oglądały hamerykanizmów, a jednak wpada im do głowy coś takiego, by z ręką i krzykiem rzucić się w stronę nadchodzącego młodzieńca, prosząc go o pomoc w przejściu przez jezdnię. Otóż w takim razie, może być to ich naturalna reakcja na trudy losu i bytu w postaci kostki brukowej na Starym Mieście, że potrzebują w tym elemencie pomocy. Z trzeciej strony, może by sobie same ogarnęły nogę i stopę, częściej może w adidasach, a nie w tych absurdalnych papcio-trzewikach na obcasie, który jest tam bardziej z przyzwyczajenia aniżeli z faktycznej potrzeby (jeśli takowa występuje gdziekolwiek, hsztg feminizm) i może chodziłyby w czasach swej młodości na jakieś fitnessy, by w wieku 60-70 lat móc jeszcze istnieć w normalnym społeczeństwie. Z czwartej strony, owe kobiety nie żyły w czasach gorejącego kapitalizmu i nie były przecież w stanie (w większości hsztg feminizm) ogarnąć, że potrzeba jest, by ćwiczyć i dbać o zdrowie, gdyż system komunistyczny sprawiał, że właściwie to głównie w tych papcio-trzewiczkach stały w kilometrowych kolejkach przed sklepami, a to na pewno nie działa dobrze na stawy, więc stały i stały, życie całe spędzały w tych kolejkach w ogóle nie wiedząc nic o możliwości innego życia i jeszcze mniej o sufrażystkach, która kiedyś stwierdziły, że to pierdolą. Nie dostały tez od Państwa (a jakże) tych super potrzebnych bodźców to samoudoskonalania się osobistego, gdyż w ówczesnym Państwie to wcale nie chodziło o nich, więc po co się starać. W ogóle, gdyby dodać do tego ten aspekt Państwa to w ogóle można stwierdzić, że po co się starać w czymkolwiek skoro i tak będzie chujowo. I można tylko pić.
Ale z innej jeszcze strony (już dobre pół metra za staruszką) może ona mnie tak hap capnęła z innych tytułów, a nawet innych tyłków, w domyśle mojego, młodego i jakże urodziwego zadka, za którym kiedyś ganiała tak wiele, czy też zadki ganiały za nią, a teraz jedynie ostały się prochy męża (w życiu)(swoją drogą to nielegalne, trzeba to chować na świętej ziemi hsztg laicyzm) na telewizorze i wspomnienie dawnej młodości. Czy może zatem ta prosta rzecz jaką jest przejście przez jezdnię jest jak najbardziej w możliwości tych Pań, aczkolwiek decydują się one na tego rodzaju machinacje, świadomie i nieświadomie, by raz jeszcze zbliżyć się do chłopca muśniętego młodością, chwycić go za ramię, poczuć jego muskulaturę (bez głupich żartów) i raz jeszcze stać się tą polską dziewczyną na stogach wyzłacanych czymś tam i posrebrzanych czymś innym. Portal do innego życia za cenę li tylko krzyknięcia straszliwego.

Albo nic z tego nie jest prawdą, a jedyny powód, dla którego zajmuje mi to głowę to moja prosta krosta i racja, że nie należy niczego w życiu odkładać na później, bo ja później to zawsze ja starszy. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz